Być może przyda się również Wam:
- Świadome zakupy - nie kupuję impulsywnie pod wpływem chwili, złego nastroju itd. Staram się planować zakupy. To szczególnie w przypadku ubrań. Natomiast stany magazynowe spożywcze i łazienkowe kosmetyki uzupełniam dopiero w momencie gdy produkty się kończą. Szukam alternatyw z uwzględnienie ekologii, z poszanowanie praw człowieka, a w przypadku ubrań - dużą uwagę przykładam do składu materiału. Gdy wchodzisz do sklepu i szukasz na metce w 100% naturalnego składu (bawełna, wełna, wiskoza, kaszmir) - 80% produktów odpada. Jednak uważam, że warto mieć mniej, ale za to miłych dla ciała.
- Kupuję rzeczy lepszej jakości - owszem droższych (szczególnie chodzi o skład), ale za to kupuję mniej. Mniej znaczy więcej.
- Kupuję z drugiej ręki. Na rynku jest sporo miejsc, w którym są świetnie wyselekcjonowane m.in. ubrania. Nie mając wiedzy, że nie są to rzeczy nowe, nie odróżniłabym ich. Osoby sprzedające je, dbają o to aby przedmioty były w świetnym stanie, są czyste pachnące i z przyjemnością daję im drugie życie w mojej szafie.
- Unikam centrów handlowych. Jeżeli nie muszę już od bardzo długiego czasu, wolę ten czas wykorzystać w przyjemniejszy sposób. I to jest takie wyzwalające. Kieruję się swoim własnym stylem i nie chcę się poddawać trendom.
- Staram się nie kupować plastiku. Nie jest to możliwe w 100%, ale unikam go, gdy tylko mogę. Nie biorę torebek foliowych, zawsze mam przy sobie własne torebki i pudełka, między innymi dzięki tej zasadzie opróżniłam dość dużą szafkę w kuchni, która służyła właśnie do przechowywania foliówek i torebek.
- Oddaję i sprzedaję wszystkie niepotrzebne rzeczy. Odkąd jestem w procesie odgracania własnego domu, momenty w których nie było przedmiotów, które chcę się pozbyć było bardzo mało. Wynika to głównie z faktu, że ubrania się niszczą, nudzą, na ich miejsce przychodzą nowe. Szczególnie jest to widoczne w obrocie rzeczami należącymi do dzieciaków, a to już większa sprawa - mamy tam zabawki, ubrania, książeczki. Bardzo mnie to satysfakcjonuje. Od dłuższego czasu za pieniądze uzyskane z przedmiotów sprzedanych z naszego domu, jestem wstanie kupować nowe ubrania, głównie z tak zarobionych pieniędzy.
- Sprawdzam co mi sprawia radość i szczęście. Jeżeli rzecz przestaje spełniać te parametry - daję jej drugie życie.
- Regularnie ogracam - jest to stały proces, ponieważ łatwo się zagracić ponownie. Pocieszające jest to, że gdy porządnie odgracisz swój dom - regularne odgracanie trwa krótko i przynosi bardzo szybkie rezultaty. Pamiętaj, że Odgracanie to proces cyrkularny, który potrzebuje czasu. Dlatego regularnie, żegnam i zapraszam przedmioty. Życie w odgraconym domu to nie asceza, w której już nigdy nie możesz nic kupić. Chodzi o to aby wszystko co w nim jest dawało Ci szczęście, a te przedmioty, które już nie cieszą - od razu dostawały nowe życie u kogoś innego. Gdy robisz to regularnie, nie jest to męczące.
- Nie magazynuję - tę zasadę wykorzystuję głównie w łazience, kuchni i podczas nabywania małych ubrań, takich jak majtki, skarpetki, rajstopy (one wyjątkowo łatwo wchodzą do naszych koszyków) - uzupełniam produkty, gdy widzę, że już się kończą. Dzięki temu nie miewam przeterminowanych kremów, past do zębów czy 100 kg cukru lub 120 par skarpetek 🙂
- Zużywam lub oddaje produkty spożywcze, które nie przypadły mi do gustu. Nie dopuszczam do sytuacji, w której produkt który mi nie smakuje- rozgościł się w mojej szafce na miesiące. Tworząc nie tylko bałagan, ale zabierając miejsce na coś co lubię spożywać. Wykorzystuję do tego rodzinę, ale także jadłodzielnie. To co wam nie smakuje może być ulubionym przysmakiem kogoś innego.
Myślę, że nie odkryłam tu nowej planety, ale czasami wylistowanie, bardzo pomaga. Ciekawa jestem jakie są Wasze pomysły na ograniczanie kupowania przedmiotów.
Podzielcie się wiedzą 🙂 Miłego dnia