Bałagan temat znany? A bałagan w pokojach dziecięcych, to już temat rzeka. Napisano o tym wiele książek i poradników. Kłopot polega na tym, że każdy przypadek jest indywidualny i trudno zamknąć małego bałaganiarza w jedną ramę z pozostałymi. Dlatego temat porządku w pokojach dziecięcych wraca jak bumerang, wśród rodziców. Tylko czy na pewno to dzieci są za ten bałagan odpowiedzialne? Czy my rodzice i nasze wewnętrzne przeświadczenie, że robaczki muszą, mieć wszystko, o czym zamarzą albo i nie. Nikt nie rodzi się z umiejętnością porządkowania, a ilość rzeczy, jakimi zasypujemy nasze dzieci, wcale im tego nie ułatwia. Dzieci wyrastają nie tylko z ubranek, ale również z zabawek, książeczek czy pościeli. Raz na jakiś czas warto wejść do pokoju dziecka i wspólnie z nim przeprowadzić decluttering, choć ja bym to nazwała rewolucją.
Trzeba przejrzeć dosłownie każdą półeczkę, pudełeczko, koszyczek, a ilość rzeczy jest przytłaczająca nawet dla najbardziej wytrawnego decluttera. Nawet jeżeli rodzice próbują ograniczyć ilość kupowanych zabawek czy książek, zawsze znajdzie się babcia, ciocia, która dostarczy nowe zabawki, które w najlepszym razie starczą na 15 minut zabawy, a następnie lądują w kącie. Jeżeli dziecko chodzi do przedszkola to ilość prac, jaka raz na jakiś czas jest oddawana do domu, może zaniepokoić posiadacza wielkiego zamku. Pokój dzieci to niekończąca się opowieść o declutteringu. Na jednej z grup zapytano jak być minimalistą, mając małe dzieci. Doszłam do wniosku, że aby mieć uporządkowany dom, posiadając dzieci, trzeba zacząć od siebie i nauczyć się konsekwentnie odmawiać kupowania maleńkich zabaweczek, które nic nie wnoszą, a jedynie powiększają wciąż powiększającą górę plastikowych śmieci.
Minimalizm droga do porządku
Do wszystkiego trzeba dorosnąć. Przyznaję, że w którymś momencie powiedziałam dość. Poprosiłam rodzinę, aby wszelkie zakupy ubrań i zabawek jednak konsultowali z nami. Nie są to łatwe rozmowy, jednak pieniądze, które są wydawane na dzieci bez zupełnej potrzeby, są gigantyczne. Można je przeznaczyć na coś innego. Początki były różne, ale myślę, że osiągnęliśmy właściwy kompromis.
Każdą zmianę należy zacząć od siebie. Nie lubię kupować ubranek na szybko, gdy zmieni się aura, dlatego robię zapasy na wyprzedażach. W ten sposób, gdy zmienia się sezon, otwieram szafę i gotowe. Mogę sobie na to pozwolić, bo moje dzieci wyrastają z ubranek wręcz wzorcowo. To także dobra metoda na nieobciążanie domowego budżetu. Teraz jednak doszłam do wniosku, że jest tego stanowczo za dużo dlatego, przystopowałam i przez ostanie pół roku kupiłam zaledwie 10 różnych ubranek dla dwójki dzieci. Ta sytuacja trwa już osiem miesięcy i ku mojemu przerażeniu przeładowane szafy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nie zniknęły. Jest tego mnóstwo, chociaż do tej pory miałam się za osobę rozsądną. Jak bardzo się myliłam.
Uporządkuj swój dom ze wszystkiego, co cię przytłacza
Czara się przelała. Ilość rzeczy, która mnie otacza, jest tak wielka, że w pierwszym tygodniu grudnia przeprowadziłam z rodziną poważną rozmowę i postanowiliśmy zrobić gruntowne porządki w ubraniach i zabawkach. Aby nieco uporządkować naszą domową przestrzeń.
Od zawsze uczymy je, że Ziemia jest tylko jedna i nie należy wyrzucać czegoś, co, jest jeszcze dobre i może posłużyć innym. To nic innego "jak daję rzeczom, drugie życie", to modny, ale również bardzo mądry trend. Robimy tak, aby nie powiększać wciąż rosnących gór plastiku, tekstyliów itd. Mojej dzieciaki wiedzą, że niczego nie wyrzucamy. Dlatego w pierwszej kolejności próbujemy sprzedać zabawki, ubrania i książki. Założenie jest takie, że jeżeli uda się uzyskać określoną kwotę, będziemy mogli kupić nową rzecz, ale taką, której rzeczywiście potrzebujemy. Dobrym przykładem jest deska sup, którą kupiliśmy za pieniądze uzyskane z wakacyjnych porządków, dzięki niej mamy wspaniałe wspomnienia z wakacji, a przy okazji spędziliśmy wakacje bardzo aktywnie.
Jeżeli nikt nie chce kupić, wymieniam za pośrednictwem portali społecznościowych na czekoladę. To również daje dzieciakom satysfakcję, że jednak nie oddali zabawek za nic. To ma w sobie ogromny zastrzyk wiedzy. Uczy je, że przedmioty należy szanować.
W ostateczności oddajemy za dziękuję. Dzięki temu też próbuję wytłumaczyć dzieciom, że nie każdy może pozwolić sobie na nowe zabawki i one mają wielkie szczęście, dlatego powinny dbać o swoje zabawki i doceniać to, co mają. Ktoś powie, że to utopia przetłumaczyć takim maluchom (5 i 7 lat) takie niuanse społeczne, ale ja się z tym nie zgodzę. Dzięki temu widzą cel oddawania swoich rzeczy. Sądzę, że nie byłoby mi łatwo wytłumaczyć im że misio zaraz wyląduje w śmietniku, bo mamę denerwuje bałagan w ich pokojach.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której trzeba koniecznie pamiętać. Nigdy nie wyrzucajcie rzeczy dzieci, bez ich wiedzy. To zawsze wróci. Zresztą czy możecie sobie wyobrazić sytuację, że mąż czy żona wedle własnego uznania robi porządki w waszych rzeczach? Lepiej nie ryzykować.
Podsumowanie decluttering 'u pokoju dzieciaków
Tegoroczna grudniowa edycja wielkiego odgracania pokoi, wniosła wiele świeżego powietrza, dzięki uzyskanej przestrzeni, a kwota uzyskana ze sprzedaży pozwoli nam np. na dołożenie do wakacji. Dzięki temu powiększymy kolekcję wspomnień, które teraz są wyjątkowo cenne.