Proces odgracania domu czy mieszkania, znacząco różni się od sprzątania, o którym wiele osób myśli w pierwszej kolejności. To nie jest kwestia starcia kurzy, podłogi i wyrzucenie śmieci.
Każdy z nas w inny sposób dochodzi do tego, że przestrzeń, w której mieszka zaczyna być dla niego za bardzo wypełniona rzeczami, których wcale nie potrzebuje. Często te rzeczy mają wartość sentymentalną, przypominają kogoś bliskiego lub wydarzenia, które się ciepło wspomina. Nie wystarczy chwycić za worek na śmieci, wszystko do niego wrzucić i poczekać na śmieciarkę.
Marie Kondo wspomina, że z rzeczami warto nawiązać kontakt, wsłuchać się w nie. Z pozoru wydaje się to dosyć dziwne, ale tak jest. Są rzeczy, których pozbywamy się bez sentymentu, ale są takie, które bierzemy do ręki i przypominamy sobie związane z nią sytuacje, zastanawiamy się nad jej funkcjonalnością czy ewentualnie może się przydać. Jeżeli potrafimy sobie wyobrazić, że znika z naszego życia i nie odczuwamy w związku z tym dyskomfortu, to jesteśmy na najlepszej drodze do dania jej drugiego życia. Pozwalamy jej odejść. To odczucie od razu się pojawia.
Ktoś powie bzdura, rzeczy to rzeczy. Jednak faktycznie jesteśmy bardzo związani z przedmiotami, często od ich posiadania uzależniamy nasze szczęście czy smutek.
Jak przeprowadzić decluttering rozsądnie, aby potem nie żałować?
To jak będziemy odgracać nasz dom, może skutkować naszym spokojem lub wręcz odwrotnie. A przecież chcemy mieć uporządkowany dom, aby odczuć same pozytywne tego skutki. Pracując z moimi klientami, nigdy nie zmuszam, do podjęcia decyzji o wyrzuceniu lub zostawieniu przedmiotu. Ta decyzja zawsze powinna wyjść od właściciela. Moja rola polega na ewentualnym doradzeniu, tu nie ma mowy o wywieraniu presji.
Uważam, że bardzo pomocne w całym procesie decluetteringu jest zapewnienie, że rzeczy, z którymi dana osoba tak długo egzystowała, nie trafią do śmietnika. Dlatego przeprowadzając decluttering mam przygotowane pudła w czterech kategoriach: do sprzedania, do oddania, na wymianę i w ostateczności do wyrzucenia.
Świadomość, że rzeczy dostaną drugie życie, nie tylko pomaga w skutecznym odgraceniu domu, ale jest postawą bardzo odpowiedzialną w stosunku do nas samych, ale także społecznie. Nie mamy świadomości, jak wiele osób z radością kupi, wymieni na inny przedmiot (np:czekoladę czy owoce) lub dostanie od nas te rzeczy, które nam są już niepotrzebne.
Tutaj świetnie sprawdzają się lokalne media społecznościowe. Podczas odgracania jednego z mieszkań, a było w nim wiele mebli (bardzo starych), właścicielka nie spodziewała się, że w zaledwie kilka godzin zjawią się osoby, które z chęcią zabiorą niepotrzebne meble. Jej samej wywiezienie do punktu odbioru zajęłoby to mnóstwo czasu i pracy. Dzięki takiej postawie, meble nie poszły na śmietnik, pozbyła się problemu i jednocześnie komuś rozwiązała problem.
Droga od odgracenia do uporządkowanego domu powinna przebiegać w tempie indywidualnym dla każdej osoby. Nie ma się co dziwić, że jednej osobie zajmie to dzień, a drugiej miesiąc. Jeżeli decyzje będę podejmowane raptownie, pod wpływem impulsu, jest niemal pewne, że szybko doświadczymy efektu jojo. Zamiast cieszyć się z odgraconego, uporządkowanego domu, polecimy do sklepu, aby wypełnić naszym zdaniem zbyt puste półki.
Kiedyś przeprowadziłam decluttering szafy u jednej z klientek. Przebiegło to nadzwyczajnie szybko, w rezultacie z wielkiej szafy pozostały zajęte trzy półki. Efekt cieszył przez kilka dni, gdy nagle zmieniła się pogoda i klientka nie miała się w co ubrać. Dlatego warto sprawę przemyśleć, a nie wyrzucać dla samego wyrzucania.
Trzeba również pamiętać, że musimy dać sobie czas na dotarcie do osób, które będą chciały dać naszym przedmiotom drugie życie. Tego czasu, który pozwoli nam oswoić się z odejściem tych rzeczy. Gdy pozbędziemy się jednej tury, przejdźmy dalej. W przeciwnym razie jedyne co osiągnięmy to odgracenie jednej przestrzeni, kosztem zagracenia drugiej, wynosząc z szafy do np: garażu lub piwnicy.
Przedmioty kolekcjonowane całymi latami, nie mogą zniknąć z naszego życia z dnia na dzień. To proces wymagający cierpliwości. Wsłuchania się w swoje potrzeby, a nie tylko chwilowa moda czy krótka potrzeba.
Podobnie jak z odchudzaniem. Tłuszczyku gromadzonego latami nie pozbędziemy się w jeden dzień. To nie byłoby zdrowe.
Mnie osobiście, sprawia wielką przyjemność, pomóc w przejściu tej ścieżki, która jest początkiem zupełnie nowej przygody, w świecie wypełnionym spokojem i radością. To nie wizja świata idealnego, ale nadmiar przedmiotów, bardzo skutecznie może nam odebrać motywacje do działania, bo kto w rzeczywistości uwielbia cały czas ścierać kurze i przestawiać rzeczy z miejsca na miejsce tak, aby nie spadły nam na głowę. Szczególnie że większość z tych przedmiotów nie ma dla nas żadnego znaczenia.