Odchudzenie szafy - wyzwanie miesiąc drugi
Rozpoczynając cykl odgracanie szafy, na stronie organizuje dom, zdecydowanie, nie mogę poprzestać na jednym wpisie. Jest tak wiele wątków, które warto poruszyć, a ilość miejsca zdecydowanie za mała.
Uważam, że każdą zmianę warto zacząć od siebie. Jak mogę klientów przekonywać, że pozbycie się połowy szafy jest takie wspaniałe, skoro sama nie mam o tym pojęcia.
Moje koleżanki podczas ostatniego spotkania na wieść o moim planie, popatrzyły na siebie z powątpiewaniem. Jesteśmy ze sobą szczere do bólu czasem, dlatego nie oszczędzały mnie: Przecież uwielbiasz ciuchy. Nie dasz rady z tak małą ilością ubrań. Co zrobisz, gdy już wyrzucisz? Kupisz nowe?.
Wiedziałam, że zadanie nie jest łatwe. Dodatkowym utrudnieniem był mój mąż. W przeciwieństwie do innych mężczyzn doskonale zna zawartość mojej szafy. W wielu rzeczach lubi mnie oglądać. Zatem musiałam się zmierzyć nie tylko ze sobą, ale również z nim.
Jak odgracam swoją szafę?
Nie łudziłam się, że przy moich obowiązkach będę w stanie poświęcić na to zadanie kilku dni. Dlatego wykorzystałam metodę małych kroków, o której pisałam kilka tygodni wcześniej. Plan był następujący. Podczas porannego ubierania, otwierałam dowolną szufladę i wybierałam jedną czasem kilka rzeczy, których:
1 nie lubię, nie czuję się w nich komfortowo,
2 nie noszę,
3 przydadzą się (nigdy tak się nie dzieje),
4 są zniszczone,
5. mają niewłaściwy rozmiar.
Odkładałam je na bok. Kupka z każdym dniem rosła. Nie chciałabym oddawać swojej lewej ręki, ale jestem pewna, że w każdej szafie są rzeczy z którejś z wyżej wskazanych kategorii.
Organizuje dom, a może szafę?
W moim przeświadczeniu jestem osobą praktyczną, zdecydowanie nielubiącą nadmiaru. Moja szafa jest stanowczym zaprzeczeniem tych słów.
Dlaczego w szafie jest tak trudno zapanować, nad rządzą posiadania? Pewnie odpowiedzi jest wiele. Na chwilę obecną, myślę, że sposób, w jaki się ubieramy, w pewnym stopniu nas definiuje. Pokazuje na zewnątrz jacy jesteśmy. Czasem to obraz rzeczywisty, czasem maska, którą wkładamy. To jednak temat na inny wpis i na stronie o innej tematyce. Wracając do tematu odgracenia szafy.
Nic nie może się marnować. Zatem gdy już coś mam staram się to wykorzystać. Każdą z tych rzeczy nosiłam. Rano tłumaczyłam sobie ich wybór na wiele sposobów: szkoda, żeby leżały, nie jest taka zła itd.
Przez takie podejście, rzeczy, które naprawdę lubiłam, były odkładane na później, aby docelowo wylądować w jednej z powyższych kategorii.
Odgracanie szafy kolejny etap
To była ta łatwiejsza część zadania. Przyszła część na tę wymagającą więcej czasu. Gdy już wyrzuciłam, zniszczone, za małe, nielubiane przyszła pora na te, które uważałam, że są w porządku. Miałam już mniejszy wybór ubrań, a nastawienie do szafy już na tym etapie było znacznie lepsze. Zatem nosimy. Tu z kolei okazało się, że ulubiona bluzka ma kilka dziurek, fluorescencyjna sukienka już mnie tak nie cieszy, a właściwie, po co mi fioletowy bezrękawnik. No i proszę, następna torba wyjechała. Ruszyłam też nieco ubrania zimowe. Doszłam do wniosku, że takiemu zmarzluchowi są potrzebne rzeczy ciepłe, praktyczne, a jak są piękne to już szczyt marzeń. W ten sposób zostawiłam golfy i swetry wykonane z naturalnych surowców i żakiety. Chętnie łączę je z dopasowanymi spodniami (zostawiłam tylko te niezniszczone i wygodne). Pozostałym podziękowałam za współpracę.
Krok po kroku i już wieszaki nie spadają mi na głowę.
Obecnie jestem na etapie butów i rzeczy, które nie należały do najtańszych. Lata swojej świetności mają już za sobą, raczej nie będę w nich chodzić, ale cały czas w głowie pobrzmiewa mi zdanie: „trochę szkoda je wyrzucić”
Wrażenia z odgracania
Rzeczywiście jestem osobą, która po otworzeniu szafy lubi mieć wybór, ale jednocześnie denerwuje mnie nadmiar przedmiotów. Tylko czy naprawdę potrzebujemy 15 białych koszulek? Być może 5 w pełni wystarczy. Wiele osób mówi, że ubrania i akcesoria, są średniej jakości materiałów. Myślę, że w wielu przypadkach to prawda. Jednak jeżeli mamy setki ubrań, to nawet jeżeli przetrwają kilka prań, to ich faktyczne zużycie zajmuje wieki. Codziennie rano musimy patrzeć na te same spodnie, bluzki, staniki itd. To Cię denerwuje, zatem co robisz? Kupujesz i to coraz więcej. Koło nie tylko się zamyka, ale robi się coraz większe. Podczas ostatniego odgracania u klientki licząc wydatki tylko z grubsza, na zawartość jej szafy, wyszło nam, że wyrzucamy z szafy bardzo fajną egzotyczną podróż. Część rzeczy była nadal z metkami.
Może, zamiast spędzać godziny w sklepach, wydając majątek na ubrania, które nie są nam potrzebne, warto wyjechać w wymarzoną podróż lub spotkać się z koleżankami, nauczyć się jeździć konno lub cokolwiek innego, na co zawsze brakuje nam czasu i pieniędzy?
Przy kolejnym wpisie postaram się opowiedzieć, jak uratować resztki pieniędzy, które tak niefrasobliwie zainwestowałam w ubrania i czy ta jedna dodatkowa para spodni wpływa na świat, w którym żyjemy.
Pozdrawiam Was serdecznie, jeżeli macie wątpliwości, piszcie lub dzwońcie, chętnie odpowiem na wszystkie pytania i wątpliwości.