Jak przestałam gromadzić niepotrzebne rzeczy?


Uznałam, że głównym kryterium,  które  pomaga mi  w niezagracaniu domu - jest pozostawianie tego co wywołuje moje pozytywne emocje lub z uwagi na swoje zadanie jest funkcjonalne.

W przypadku utrzymywaniu szafy w ryzach,  mam w niej tylko ubrania, które uwielbiam nosić. Ażeby tak się stało, pozbywam się regularnie tych których już nie lubię. Gdy czuję wyraźny opór przed założeniem -często czegoś ładnego i uznawanego przez otoczenie za takie, daję im drugie życie.

Kiedyś ciężko było mi zrezygnować z ubrań, które są nadal w dobrym stanie. Pojawiały się wyrzuty sumienia, że zapłaciłam niemałe pieniądze, dlatego stosowałam zasadę "co z oczu to z serca" i tak lądowały w najbardziej niedostępnym miejscu w szafie. Nie sprawiało to, że mam się w co ubrać, natomiast miałam coraz większy bałagan w szafie i sporo frustracji.

Słucham siebie

Słynne przyda się, w znakomitej większości przypadków nigdy takim się nie stało. Za to przedmioty, zabierają przestrzeń, czas i gromadzą kurz. Jest to pewnie bardzo silnie zakorzenione w naszej nie łatwiej przeszłości. Gdzie dziadkowie przekazali rodzicom konieczność przechowywania wszystkiego, bo może się tak zdarzyć, że tego zabraknie.

Czasy się jednak zmieniły, a konsumenci w różnym wieku raczej zmagają się z nadmiarem i łatwą dostępnością produktów niż z ich brakiem.

Mam w swoim otoczeniu wiele osób, które nadmiar przetłacza i wiem że dopóki ta osoba nie zdecyduje się na zmianę, żadne racjonalne argumenty nie mają tu racji bytu. Trzeba na własnej skórze poczuć przeciążenie, ale także potrzebę zmiany. Przyznam, że w takich domach czuję chęć natychmiastowego odgracenia, ale nie oceniam, wiem jak bardzo jest to trudne. Często nie jest to zwyczajne posprzątanie, ale zmierzenie się z demonem, który tylko przybiera formę kolekcji glinianych ptaszków przechowywanych w pudłach w całym domu, której nikt nie widział, czy sterty notatek ze studiów lub niewyobrażalnej ilości ubrań. To trudne emocje.

Ja kochałam ubrania. Dwie wielkie szafy (4 drzwiowe) nie były wystarczające. Jeżeli jeszcze dodamy szafy dzieci, które nie domykały się, może to wyglądać jak spełnienie marzeń maksymalisty, ale nie. Nawet jak bardzo byśmy chcieli wykorzystywać te ubrania, fizycznie nie było to możliwe. A to kilka koszulek których naprawdę nie lubię, sprane dresy, za małe ubrania (bo schudnę), niewygodne ubrania (bo ważne, że fajnie wyglądam) itd. Dziś temat nadmiaru rzeczy w moim domu praktycznie nie istnieje. A moje konto, odetchnęło z wyraźną ulgą - chcąc mniej, wydaję zdecydowanie mniej i również nie poświęcam na zdobywanie tyle czasu.

Co się zmieniło?

Nigdy nie chciałam żyć w chaosie, ale uważałam że rzeczy stawiają mnie wyżej w opinii moich znajomych. Cały czas chciałam więcej. Jednocześnie miałam dość przecierania zakurzonych bibelotów, które nic nie wnosiły. Chciałam by moje wnętrze współgrało z moją osobowością. Gdy zostaliśmy zamknięci w domach, w ramach zajmowania myśli, zaczęłam segregować i pozbyć się rzeczy z całego domu: starych zeszytów i podręczników uniwersyteckich, przedmiotów z dzieciństwa, nieatrakcyjnych pamiątek, czy nielubianych ubrań. Pragnęłam przestrzeni i bliskości z naturą.

Jak pozbywam się nadmiaru?

To rozpoczęło proces, który trwa do dzisiaj. Każda kolejna oddana rzecz odsłania kolejną warstwę. Jest to wiele emocji, spraw odkładanych na później, ale z każdą warstwą jest coraz łatwiej i przychodzi mi to w sposób naturalny. Kto wie może na końcu tej drogi będę jak Fumio Sasaki z jego 20 przedmiotami 🙂 Narazie mi to nie grozi.

Zatem jak to robię? Staram się patrzeć na wszystkie rzeczy bez emocji oraz tylko z mojego i najbliższych z którymi mieszkam punktu widzenia.Opinia innych osób nie jest brana pod uwagę. Jeżeli po wzięciu do ręki nie jestem pewna co zrobić z przedmiotem, zadaję sobie pytania.

  1. Czy lubię przedmiot?
  2. Czy jest użyteczny?
  3. Czy jest to przedmiot który wywołuje pozytywne emocje?

Gdy suma negatywów jest przytłaczająca, bez żalu oddaje i zdecydowanie robię to na bieżąco. Ponieważ rzeczy nie jest już tak dużo, staram się nie doprowadzać do sytuacji w której nadmiar odbiera mi chęci. Robię zdjęcie i wystawiam na sprzedaż lub na lokalnej grupie na FB i daję rzeczom drugie życie.

Zawsze trzymam te rzeczy w jednym miejscu, aby zwalniać miejsce w szafce. Dzięki temu mam poczucie sprawczości i cały czas widzę zmiany, co jest motywujące.

Staram się zawsze dawać drugie życie

Nie wyrzucam rzeczy, które mogą się komuś przydać. Sprzedaję je i za te pieniądze mogę kupić coś czego mi brakuje. To się tyczy nie tylko ubrań, ale zabawek, sprzętów kuchennych, mebli czy zużytej elektroniki. Jeżeli nie mogę ani sprzedać ani oddać odwożę na PSZOK, gdzie rzeczy są poddawane recyclingowi mogę też oddać do większych sklepów z elektroniką. Przeterminowane leki oddaję do apteki. To mój wkład w ochronę  środowiska.

Zanim kupię, zastanawiam się

Nie kupuję pod wpływem impulsu. Ubrania wybieram ze szczególnym uwzględnieniem składu. Poliester, akryl i poliamid odkładam na półkę - nie chcę tych materiałów w szafie. Nie potrafię znaleźć ich pozytywnych cech. A kupując znacznie mniej mogę wydać więcej na ubranie o lepszym składzie i bezpiecznym dla zdrowia. Wolę kupić mniej, niż potem mieć problem ze stertą nieużytecznych przedmiotów. Dlatego staram się dobrze przemyśleć każdą decyzję zakupową. Przydają się – zdrowy rozsądek i silna wola. Dobrą metodą jest odłożenie decyzji zakupowej na jakiś czas, by emocje opadły.

 Darmowa terapia

Bardzo przeszkadza wypchana szafa, niedomykające się szuflady, sterta nieciekawych ozdób na półkach, ale to jest duże i trochę przerażające, żeby zrobić pierwszy krok. Decyzja jest odwlekana. Wielu psychologów potwierdza, że odgracenie czy też gruntowne porządki mogą zadziałać  terapeutycznie. Pozbycie się bałaganu może być pierwszym krokiem do uporządkowania swojego życia. To również mogę o sobie powiedzieć oraz na przykładzie opinii moich klientów.

Porządki w szafie były kamykiem który rozpoczął lawinę zmian, która przetoczyła się przez moje życie. Nie miała charakteru niszczącego, wręcz przeciwnie - pozwoliła mi się odciąć od pewnych kwestii, z niektórymi się zmierzyć, a innym wybaczyć. Przyniosła wiele spokoju i refleksji. Z szaf wyjechało wszystko to, co mi się nie podobało (było za duże, albo wykonane z kiepskiego materiału, zmechacone, nie w moim stylu…) została mi naprawdę garstka ubrań, kuchnia zmniejszyła objętość o połowę, zniknęła część mebli, a relacje które trzymały mnie w miejscu zostały pożegnane. Natomiast to co pozostało sprawia mi mnóstwo przyjemności, nie jest obciążeniem i pozwala mi wzrastać. Widzę, że moje marzenia stały się realne i już przystąpiłam do ich realizacji, ale wolno. Teraz taka forma bardziej do mnie trafia. Coś na co czekam nabiera więcej wartości, gdy zdobywam coś szybko - równie szybko się tym nudzę.

Mam nadzieję, że moje doświadczenia pomogą Ci ogarnąć własną przestrzeń i pozbędziesz się niepotrzebnych wyrzutów sumienia, dając swoim rzeczom drugie życie. To naprawdę niesamowite uczucie, jak po latach ciągłego bałaganu (nawet jeśli regularnie sprzątamy), nasz dom robi się jasny i przestrzenny. W takim otoczeniu lepiej się pracuje, odpoczywa i spędza czas. 

Jeżeli chcesz porozmawiać o swoich rozterkach - zadzwoń proszę do mnie 512 307 537. Mogę być Twoim wsparciem w rozpoczęciu procesu zmian..

Podziel się swoją opinią



Newsletter

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z nowościami.

Współpraca

Kontakt

  • ul. Partyzantów 13 I
    05-850 Ożarów Mazowiecki

  • 512 307 537

  • joanna@organizujedom.pl

Czym się zajmuję?

Twoja nieruchomość znajduje się w Warszawie lub jej okolicy, a Ty chcesz ją odgracić i uporządkować? Jesteś we właściwym miejscu. Przejdźmy ten proces razem.

OrganizujeDom.pl | Copyright © 2020 All Rights Reserved.