Moja droga do minimalizmu

 Jak więc doszło do tego, że totalnie zakochałam się w minimalizmie?

Od zawsze lubiłam porządek, ale równie mocno pociągało mnie posiadanie wielu rzeczy. Być może smak czasów, w których przyszłam na świat.

W 2020 moje szafy pękały w szwach od ubrań, regały od nieprzeczytanych książek, uwielbiałam zakupy - minimum 2 razy w tygodniu na nich byłam. Niby kupowałam te wszystkie rzeczy, żeby ubierać się lepiej, więcej czytać, mieć piękniejszy dom i czuć się w nim bardziej komfortowo… a w rzeczywistości każdy kolejny zakup zrzerał tylko czas i pieniądze. Wydawołoby się, że zarabiałam dobrze, a pieniądze się stale rozchodziły. Nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że problem tkwi w nadmiarze.

W ramiona minimalizmu zaprowadził mnie nadmiar. Ciągły, przytłaczający, nieznośny. Miałam wrażenie, że żeby mieć w domu stały porządek, trzeba zajmować się wyłącznie sprzątaniem – albo wcale tam nie przebywać.

Momentem przełomowym okazał się Covid, ten moment w którym musiałam zająć czymś swoje myśli. Wtedy postanowiłam, że chcę mieć w szafie tylko te rzeczy które lubię, dobrze się w nich czuję, pasują na mnie i mają dobry skład (z tym było najtrudniej). Tylko tyle i aż tyle. To był pierwszy krok do rewolucji w mojej głowie, w moim podejściu da szafy, do zakupów, a w konsekwencji do zmiany myślenia na temat rzeczy - ich posiadania i zdobywania.

Efekt odgracania

Podczas procesu, który nadal trwa pozbyłam się ok. 70% przedmiotów, które posiadałam. Część sprzedałam, część oddałam, część wyrzuciłam. Nigdy nie pożałowałam żadnej rzeczy, która wyszła z naszego domu. Dzieci oraz mąż byli w to zaangażowani. W pewnym momencie wszyscy zupełnie świadomie weszliśmy w tą grę. Córka miała 4 lata, syn 6 gdy zaczynaliśmy. Dzieci wiedzą, że mogą do mnie czy do taty przyjść i powiedzieć, że czegoś już nie chcą, ale również zakupy nie są robione pod wpływem impulsu. Mieszkanie zmieniło się całkowicie.  Codzienność się zmieniła. Zaczęłam czuć, że świadomie wybieram, czym się otaczam i jak spędzam swoje dni. Nie byłam już efektem przeszłości i wypadkową tego, co trafiało do mnie w życiu. To był nowy start, w którym pierwszy raz poczułam, że kreuję swoje życie.

Problem z bałaganem zniknął, choć wcale nie mam kosmicznie małej ilości rzeczy. Mam tyle, ile potrzebuję i chcę mieć w swoim życiu.

Minimalizm mnie nie ogranicza, dzięki świadomości rezygnację z bylejakości i podejmuje świadome decyzje.

Minimalizm, nie ograniczył mnie w niczym. Proces w który weszłam, sprawił, że zrezygnowałam z bylejakości, zrezygnowałam z ilości. Dzięki temu, że zmniejszyłam ilość przedmiotów usłyszałam tak wiele myśli, które były przysypane pod przedmiotami. Gdy wyzwoliłam się z podszeptów, że według niektórych osób muszę być .... jakaś, a żeby taka być muszę mieć to, to i to. Niektórzy moim znajomi nawet psa dobierają pod idealną wizję.

Powiedziałam dość i tak wszystkich nie zadowolę i o dziwo spotkało się to z bardzo pozytywnym przyjęciem. Na swojej drodze zaczęłam spotykać więcej osób, które myślą podobnie i dążą do podobnego stanu.

Nie sztuką jest być jak wszyscy inni, ale w byciu sobą być tolerancyjnym na inność. Pozwólmy sobie na bycie sobą. Nie chcesz zakładać eleganckiej sukienki na spotkanie rodzinne to jest ok, nie chcesz się uśmiechać na zdjęciu rodzinnym to jest ok.

Kochajmy ludzi, a używajmy przedmiotów - nigdy na odwrót.

pozdrawiam 🙂

Podziel się swoją opinią



Newsletter

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco z nowościami.

Współpraca

Kontakt

  • ul. Partyzantów 13 I
    05-850 Ożarów Mazowiecki

  • 512 307 537

  • joanna@organizujedom.pl

Czym się zajmuję?

Twoja nieruchomość znajduje się w Warszawie lub jej okolicy, a Ty chcesz ją odgracić i uporządkować? Jesteś we właściwym miejscu. Przejdźmy ten proces razem.

OrganizujeDom.pl | Copyright © 2020 All Rights Reserved.