I wtedy pojawiła się decyzja: spróbujmy. Małymi krokami. Wspólnie z młodym człowiekiem lat 11. Bez presji.
Rozpoczęliśmy od segregacji. Sortowanie kolorami, typami elementów, powolne odkrywanie instrukcji i zaginionych fragmentów zestawów. Każde pudełko, każda kategoria przywracała porządek i... przynosiła ulgę. Po kilku dniach wyłoniło się ponad 100 kompletów. Spakowanych, podpisanych, gotowych do dalszego użytku lub oddania.
To nie było tylko porządkowanie zabawek. To był powrót do spokoju. Do kontroli nad przestrzenią. Do radości dziecka, które znów widzi swoje ulubione zestawy. Do oddechu dla rodziców, którzy przestali czuć się przytłoczeni.
Ta realizacja przypomniała mi, jak ogromną moc ma metoda małych kroków i jak wiele znaczy obecność drugiej osoby, która wspiera, nie ocenia, i prowadzi przez proces krok po kroku.
Jeśli czujesz się przytłoczona rzeczami i nie wiesz, od czego zacząć – to normalne. Ale nie jesteś sama.