Joanna Maciejewska organizuje dom, miało swój początek w moim upodobaniu do porządku lub może chęci kontroli nad bałaganem. Zanim jednak ubrałam to w szatę graficzną i zwerbalizowałam swoje potrzeby, odgracałam swój dom i domy moich znajomych.
W szafie O robiłam odgracanie średnio raz na dwa miesiące i tak ją męczę już chyba 25 lat, a ona nadal mnie lubi. Teraz w życiu mojej koleżanki z licealnej ławki zachodzą bardzo poważne zmiany życiowe. Otóż O (będę ją tak nazywać na potrzeby wpisu), przeprowadza się wraz z rodziną do nowego mieszkania. Rodzina 2+2, chwilowo jeszcze bez zwierząt. Za to dzieci, jak to dzieci lubią kolekcjonować WSZYSTKO. Do przeprowadzki zostało jeszcze ok. 4 miesiące, dlatego, aby podczas samej przeprowadzki przewieźć mniej rzeczy warto już teraz zacząć nad tym myśleć. Gdy jeszcze nie ma pośpiechu, nerwów i ciągłej gonitwy myśli, czy już wszystko zostało zabrane.
Decluttering domu przed przeprowadzką
O samej przeprowadzce opowiem innym razem, tym razem chciałabym się skupić na przygotowaniu do przeprowadzki. Co moim zdaniem jest bardzo ważnym etapem. Jeżeli przygotujemy się dobrze, to sama przeprowadzka będzie przyjemnością.
Nie znam osoby, która by powiedziała, że ma permanentny bałagan. Wszystkie raczej odpowiadają: "nie dawno robiłam tam porządki" (to niedawno, po głębszym przemyśleniu to zwykle jest kilka miesięcy, a czasem i lat). Jednocześnie nie widziałam jeszcze szafki, w której nie byłoby czegoś niepotrzebnego. (Wliczając w to moje szafki, oczywiście)
Dlatego, zanim sięgniemy po pudła, aby zapakować dobytek, warto zajrzeć do szafek, półeczek i schowków i je zwyczajnie odgracić. Dzięki temu na bardzo wczesnym etapie możemy jeszcze te wszystkie przedmioty sprzedać lub oddać. To ważne, odzyskując niewielkie pieniądze, możemy dać rzeczom drugie życie, a nie zwyczajnie zasilić górę śmieci.
Decluttering jednej szafki to dopiero początek. Pomyśl jednak dziennie jedna szuflada, w skali tygodnia to już siedem. Jedna torba wyjedzie z tej, druga z tamtej szafki i jak wszystkie je podsumujemy, wyjdzie kilkadziesiąt worków w skali całego mieszkania. Co po dokładniejszych wyliczeniach przełoży się na wiele kilogramów niepotrzebnych nam rupieci.
Pamiętaj, że każdy z tych worków trzeba włożyć do samochodu, potem z niego wyjąć, rozpakować w nowym miejscu, co niechybnie wiąże się z ponownym zagraceniem nowej przestrzeni przedmiotami, które zupełnie nie są potrzebne, w nowym właśnie rozpoczynającym się życiu.
A tak bez bólu, nerwów każdego dnia na spokojnie przeglądasz jedną szufladę może dwie. W skali dnia pracy jest nie dużo i nie jest męcząca ani psychicznie, ani fizycznie, za to efekt finalny jest bardzo odświeżający.
Myśląc przeprowadzka, zwykle wyobrażamy sobie pakowanie ubrań, książek, sprzętu RTV agd, ale czy myślimy o przewiezieniu jedzenia?
Odracanie kuchni
Gdy weźmiemy kuchnię pod lupę, okaże się, w sposób lekki łatwy i przyjemny, możemy zmniejszyć ilość rzeczy przewożonych. Już teraz na spokojnie zacznij szykować obiady, z tego wszystkiego, co kryje się w Twojej zamrażalce. Mrożonki nie tylko mają krótką przydatność do spożycia, ale szczególnie latem ciężko się je przewozi z miejsca na miejsca bez ryzyka odmrożenia. Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie damy radę wyzerować jedzenia zupełnie, ale możemy znacznie ograniczyć jego ilość. Tak np. herbata, każdy z nas ma jedną może dwie ulubione. Pozostałe są albo dla gości, albo fajnie wyglądały w sklepie lub były prezentem. Są jak zwykle dwie opcje. Pierwsza to po prostu wypicie jej, a druga np: oddanie. Może Cię to dziwić, ale są szczególnie na facebook'u osoby, które chętnie przyjmą nawet otwartą herbatę, kawę czy inne suche produkty. Z całą pewnością jest to lepsze rozwiązanie niż wyrzucenie jedzenia do kosza.
Przeprowadzka to spore przedsięwzięcie, jednak jest to początek czegoś nowego i warto to nowe rozpocząć z przedmiotami, z których korzystamy, które lubimy i które naszym zdaniem są piękne. Na pewno nie ma sensu trzymać, rzeczy, z których nie korzystamy, a jednocześnie nie mają właściwości sentymentalnych, liczne nietrafione prezenty również warto sprzedać lub oddać komuś, kogo będą cieszyły. Dla nas są jedynie kulą u nogi.
Ja mam wszędzie porządek-nie potrzebuję odgracenia
Na zdjęciu widzicie córeczkę O, jest przysypana górą czarnych skarpetek. Pomyślałam naiwnie, ktoś tu uwielbia i często zmienia skarpetki. Taa, właściciel jak się okazało, nie używa czarnych skarpetek wcale:). I tak leżały zabierając cenną powierzchnię w szafie, która i tak prosiła o więcej powietrza.
Ja wiem, nie lubimy porządkować. Po pracy chcemy zwyczajnie odpocząć. Jednak namawiam do tego odgracania. Gdy odgracimy przestrzeń, odpoczynek w takim przyjaznym miejscu nabiera zupełnie nowego wyrazu.
Jeżeli jednak nie chcesz lub nie możesz się za to zabrać samodzielnie, oferuję swoją pomoc. Sprawdź mnie, obiecuję, że nie będzie to rozczarowujące.