Tak to wygląda na zewnątrz.
W środku trwa ciągła walka z czasem i o czas.
A najwięcej posiadają go ludzie, którzy potrafią z czegoś zrezygnować. Często ilość zadań, które na siebie bierzemy przytłacza i ostatecznie, jesteśmy zmuszeni by wybierać. Nie pomaga planowanie i wszystkie metody mobilizacji, lista zadań nie kurczy się w wymarzonym tempie, a zmęczenie szybko daje o sobie znać.
Ja byłam zdecydowanym mistrzem w naginaniu czasu, ale postanowiłam zawalczyć o spokój i nauczyć się odpuszczać świadomie, nie z musu, nie z powodu goniącego terminu, ale dla siebie.
W końcu nie wszystkie zadania są tak samo ważne, nie wszystkie są nasze, a telefony nie wymagają natychmiastowego oddzwonienia.
To znowu jest o tym czego my chcemy dla siebie vs. to czego inni oczekują od nas.
Przełomowe momenty w moim życiu.
1. gdy zrezygnowałam z bycia notariuszem - to nigdy nie było moje, ale przez długi czas dawało mi akceptację otoczenia,
2. gdy po 14 latach zamknęłam jedną z moich firm - wydawało mi się, że jestem to winna moim klientkom.
W jednym i drugim przypadku poczułam głęboką ulgę. Uspokoiło mnie w środku i nigdy nie poczułam żalu do siebie, że nie walczyłam dalej. Odbieram to jako sukces - nie łatwo jest podjąć taką decyzję, ale udało się, a życie toczy się dalej i nie mam poczucia straty.
To były duże zmiany i one zdecydowanie wprowadziły równowagę pomiędzy życiem a pracą, ale są też te codzienne - malutkie, ale realnie wpływające na większą ilość czasu spokojniejszego.
Tu zdecydowanie nr 1 to pozbycie się nadmiaru z domu, a w konsekwencji zdecydowane ograniczenie gonienie za przedmiotami - szczególnie po galeriach handlowych, które kiedyś kochałam, teraz unikam.
1. Mniej ubrań - to mniej układania, porządkowania.
2. Mniej ozdób w domu - mniej wycierania kurzu,
3. Rezygnacja z narzuty na łóżku - to wietrzenie pościeli i mniej pracy rano.
i wiele innych.
I tak dalej, i tak dalej. Każdy musi indywidualnie odnaleźć obowiązki z których może i chce zrezygnować.
Ty również możesz odnaleźć spokojniejsze dni, poprzez eliminowanie czegoś co niewiele wnosi do Twojego życia, a kradnie cenne minuty. Nawet jeżeli jest to tak małe jak zabranie narzuty z łóżka.
Najważniejsze to potrafić ustalić priorytety, a reszcie dziękować.
Marzyłam żeby znaleźć czas na czytanie i spędzanie z najbliższymi więcej czasu na świeżym powietrzu. Dzięki redukcji okazuje się wcale nieistotnych zajęć, znacznie mniej się spinam i jestem dużo szczęśliwsza. Stopniowo także znikają napięcia w obszarze naszej rodziny. Nie muszę się na siebie denerwować, gdy nie zrealizuję większości z listy do zrobienia, bo zrobiłam tylko to, co najważniejsze. Warto znaleźć swoje tempo odpowiednie w danym momencie. Np jesienią, wszystko zwalnia i my też próbujmy.
Wszystkiego dobrego
Joanna